No cześć.
Wczoraj pyknęła mi osiemnastka. Wiecie, teraz tylko się obejrzeć, a już cała w zmarszczkach będę, złapie mnie reumatyzm, a do tego pewnie dojdzie
Alzheimer. Ludzie zdając sobie sprawę z tego, że są kolejny rok już starsi, wkroczyli w dorosłość, zaczynają się bać tego co nastąpi potem. Jak potoczą się ich życiowe wybory? Jak dadzą sobie radę z obowiązkami? Czy to wszystko
ich nie przytłoczy?
18 lat to wiek
dorosłości, prawda? A przynajmniej tak mówi prawo. Ale czy ja czuję się dorosła? Nie. Oczywiście, na pewno jestem zdecydowanie bardziej dojrzała niż byłam 5 lat temu, ale przeraża mnie fakt, że za 9 miesięcy wyprowadzę się 140 kilometrów od domu na studia. Z daleka od mamy, mojego psa,
kota (CZEMU W AKADEMIKACH NIE MOŻNA TRZYMAĆ ZWIERZĄT?!)… Będę zmuszona polegać na sobie samej. Opłacać rachunki, chodzić na zakupy, łączyć pracę ze szkołą. I tak teraz się w to zagłębiając… przecież ja już to wszystko robię. Chodzę do Sixth Form’y 5 dni w tygodniu, uczę się, niedziele spędzam w pracy, zapieprzając jako kelnerka i wytrzymując całą presję tego co przechodzą moje współpracownice, z tą różnicą, że one poza pracą 7 godzin 2-3 dni w tygodniu są mamami na pełen etat. Do tego z własnej kieszeni opłacam wszystkie moje zachcianki. Przez ostatnie
kilka miesięcy była to siłownia, Spotify Premium, ubrania, kosmetyki. W domu pomagam mamie jak tylko
mogę, sprzątając, gotując, wykonując po prostu codzienne obowiązki.
I co, jakoś daję radę.
Więc czy jest sens bać się tego co przyniesie
przyszłość? Może nie jestem super pewna
tego, że sobie poradzę, ale jakby zebrać setkę randomowych osób w moim wieku, to 90 z nich czułaby się tak samo.
Taka jest kolej
rzeczy. Jest to po prostu kolejny krok naprzód. W wieku 6 lat stanęłam przed budynkiem mojej pierwszej podstawówki, bojąc się tego co nadejdzie. Dałam sobie radę? Dałam. Mając 12 lat przeprowadziłam się do kompletnie obcego państwa, nie znając języka, po kilku dniach idąc do nowej szkoły, w której nie znałam nikogo. Dałam rade? Dałam. Dwa lata temu po otrzymaniu dobrych wyników z egzaminów, stwierdziłam, że zamiast stać w miejscu i zostać w szkole, w której znam wiele osób, w której znam nauczycieli, pójdę o krok dalej i przeniosę się do szkoły w mieście obok, która zapewni mi lepszy
start w przyszłość. Pamiętam jak stałam na dziedzińcu, trzęsąc się ze strachu, bojąc się, że wszyscy dookoła gapią się na mnie jak na intruza.
Ale weszłam do środka, odebrałam plan lekcji, planer i identyfikator, przy
okazji przełamałam pierwsze lody i zapytałam kilka osób czy wiedzą gdzie jest dana klasa i
czy ktoś nie ma może lekcji ze mną. Teraz wiem, że nie było się czego bać, większość ludzi okazała się cudowna, poznałam dwie niesamowite nauczycielki, jestem przeszczęśliwa, że postanowiłam się przenieść.
Podsumowując, to, że dorastamy, nie powinno przynosić nam zmartwień odnośnie tego co się wydarzy, mimo, że tak zazwyczaj jest. Z doświadczenia można zauważyć, że mimo iż coś może być na początku stresujące, albo przerażające, dajemy sobie z tym radę, wyciągamy nowe wnioski i większość rzeczy wychodzi nam na dobre.
W każde urodziny martwię i boję się, co przyniesie ten rok.
Może pora zacząć patrzeć na to wszystko pozytywnie? Owszem, wyjeżdżam daleko od domu, ale
zacznę nowy rozdział w życiu, na studiach będę robiła to co kocham, najprawdopodobniej zdam prawo
jazdy, więc kilometry nie będą problemem.
18 urodziny
jednak nie przynoszą jedynie zmartwień. (:
SłoneczWiki. ♥
Cholewcia. Bardzo mądrze piszesz. I to w dodatku nie tak chaotycznie i z błędami jak co poniektóre blogerki :) Szacun, będę wpadać!
OdpowiedzUsuń18. urodziny to przepiękny początek nowego życia! Sama skończyłam rok temu (5 stycznia) 18 lat i pierwszy rok dorosłości okazał się czasem spełniania marzeń, których nie mogłam spełnić wcześniej :) Nie warto bać się tego co przed nami. Trzeba podchodzić do wszystkiego z uśmiechem, a nic nas nie złamie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! :*
Lina Nastya
https://lina-nastya.blogspot.com/2017/01/q-1-blog-motywacja-szkoa-hejt.html
Nie ma co się bać, traktuj to jako wyzwanie! ;)
OdpowiedzUsuńMądrze piszesz chyba musisz napisac książkę
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :) Wszystkiego Najlepszego! Zaobserwowałam :)
OdpowiedzUsuńhttp://justynaksiazek.blogspot.com/
LINK DO KANAŁU
Bardzo fajnie piszesz! Wszystkiego Dobrego! Nie masz się czego bać :)
OdpowiedzUsuńhttp://shizuko-ai.blogspot.com/2017/01/zote-rady.html
No cóż, tak właśnie wygląda dorosłość - mamy wpływ na siebie, na decyzje które podejmujemy ale również bierzemy za wszytsko odpowiedzialność. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńbardzo dojrzałe przemyslenia :)
OdpowiedzUsuńAsia babski blues
Bardzo fajnie piszesz ^^ podobał mi sie twój post i będę cześciej wbijać :)
OdpowiedzUsuńKilometry nie stanowią żadnego problemu, o to się nie martw, jazda samochodem po męczących 2 tygodniach sesji do domu będzie dla Ciebie najlepszym odprężeniem. Przynajmniej ja tak mam. Zapinasz pasy, puszczasz ulubioną muzykę, ogrzewanie w takie dni jak dziś, a potem tylko Ty i trasa - polecam :D
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba patrzeć pozytywnie kochana....
OdpowiedzUsuń